O tegorocznych, nietypowych Świętach Wielkanocnych, mszach online, sytuacji Kościoła Katolickiego opowiada ks. dr Hubert Tryk z Wydziału Teologii UWM.
- Czy kiedykolwiek taka sytuacja lub podobna miała miejsce w Kościele?
- Kościół w swojej ponad dwudziestowiecznej historii zmagał się z wieloma trudnościami. Były to także epidemie dżumy i cholery. Niemniej nigdy jeszcze tak nie było, żeby życie sakramentalne wiernych było aż tak utrudnione jak obecnie. Słyszy się dzisiaj różne głosy dotyczące postawy hierarchii Kościoła, tzn. zgody na ograniczenia dotyczące udziału w Mszy św. itd. Niektóre z nich nacechowane są zarzutami o brak wiary i konformizm duchownych w tej sytuacji, która może wystawia naszą wiarę na próbę. Często przytaczane są wydarzenia z historii Kościoła, podczas których w momentach zagrożeń to właśnie w kościele ludzie się gromadzili, by szukać ratunku. Myślę, że każda sytuacja ma swój niepowtarzalny kontekst i nie jest dobrze kalkowo przykładać pewnych sytuacji z historii do obecnego stanu rzeczy. Przede wszystkim dziś mamy znacznie większy poziom wiedzy na temat chorób oraz dróg ich przenoszenia i rozwoju. I to właśnie ta wiedza każe szukać rozwiązań uwzględniających rozumowe przesłania. Od strony moralnej zachodzi poważne pytanie - czy wiedząc, jaką drogą przenosi się wirus możemy gromadzić się licznie w kościołach na modlitwie i w ten sposób narażać już nie tylko siebie, ale i innych? Jest to bardzo trudne pytanie.
Drugą ważną kwestią jest spojrzenie na całą sytuację z perspektywy wiary, tzn. próba odnalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego Pan Bóg w swojej opatrzności dopuścił do tej sytuacji i co chce nam przez to powiedzieć? I tutaj także szerzą się przeróżne interpretacje, często pozbawione potwierdzenia ze strony autorytetu Kościoła, który stanowią biskupi, czyli następcy apostołów. Niewątpliwie tego typu sytuacja zawsze jest dla wierzących wezwaniem do rachunku sumienia i podjęcia bardziej radykalnych kroków w stronę głębszego nawrócenia. Mimo wszystko nie jest dobrze Bogu przypisywać odpowiedzialności za cierpienie ludzi i śmierć wielu osób, nazywając to karą za grzechy. Bóg jest miłośnikiem życia i nie wymierza kar swoim działaniem, co najwyżej to sam człowiek sprowadza na siebie zgubne konsekwencje swych wyborów i czynów.
To, co możemy powiedzieć na podstawie Pisma św., czyli tego, co sam Bóg zechciał nam o sobie odsłonić o Jego postępowaniu w takich sytuacjach, to przekonanie że skoro Bóg w swojej opatrzności do tego dopuścił - możliwe są do osiągnięcia dobre owoce z tej sytuacji. Wymaga to przeżywania dzisiejszych trudności z wiarą i w zjednoczeniu z Chrystusem, który na krzyżu nadał najgłębszy sens ludzkiemu cierpieniu. Być może obecne trudności są szansą, aby na nowo i jeszcze głębiej dostrzec to, czym żyje Kościół, a zwłaszcza pogłębić świadomość ogromnej wartości sakramentów, do których dostęp wcale nie musi być taki oczywisty.
- Czy msze online mogą zastąpić tradycyjne msze?
- Obecnie jedyną możliwą formą uczestnictwa we Mszy św. jest uczestnictwo poprzez środki przekazu. I to jest ogromna wartość, że taka możliwość istnieje. Niemniej zwyczajną i podstawową formą uczestnictwa we Mszy św. jest fizyczna obecność na niej i doświadczanie wspólnoty obecnych na niej osób oraz możliwość przyjęcia komunii św. Mam nadzieję, że gdy epidemia ustanie i warunki na to pozwolą – znowu będzie można uczestniczyć w liturgii wewnątrz świątyń.
- Jak należy się zachowywać w trakcie mszy np. oglądanej w telewizji?
- Jeśli uczestniczymy we Mszy św. przy użyciu środków przekazu, np. telewizji lub Internetu - wówczas należy brać w niej czynny udział, przyjmując postawy tak, jakby się było w świątyni.
- Jak obecna sytuacja wpłynie w przyszłości na Kościół i wiernych?
- To trudne pytanie. I jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby to ocenić. Ogromnie ważne są wszelkie inicjatywy podtrzymywania kontaktu osób tworzących wspólnoty kościelne, zwłaszcza z duszpasterzami. Obecny czas to taki swego rodzaju sprawdzian miłości pasterskiej księży i tego, czy próbują towarzyszyć swoim wiernym poprzez możliwe dziś sposoby.
- Zbliżają się Święta Wielkanocne, wielu Polaków nie wyobraża sobie, że nie poświęci koszyczków, że nie spotka się w większym gronie rodzinnym, aby wspólnie świętować. Jak spędzić te święta?
- Musimy się zastosować do obowiązujących wytycznych i przekroczyć jednak granice naszej wyobraźni, tzn. pozostać w domu z najbliższą rodziną. Może jest to okazja, aby przebić się przez dość płytką zewnętrzność naszego dotychczasowego świętowania i spróbować przeżyć tym razem te święta może nie tyle z drugim człowiekiem, co bardziej z Bogiem. Tu liczy się pewna odwaga poszukiwania formy. Myślę, że trzeba bardziej posłuchać serca, a ono podpowie nam odpowiedni sposób. Niewątpliwe warto wziąć do rąk Pismo św. i pobyć trochę z Bogiem...
Rozmawiała Sylwia Zadworna